Samolot jednak nie za darmo?

Samolot Boeing 747, który Katar miałby podarować Stanom Zjednoczonym do wykorzystania jako samolot prezydencki, wzbudza coraz większe kontrowersje. Pomysł przejęcia tego samolotu wziął się z opóźnień w produkcji nowych maszyn dla amerykańskiego rządu. Boeing ma przekazać dwa samoloty mające służyć jako Air Force One oraz Air Force Two (tak nazywane są statki powietrzne, które mają na pokładzie odpowiednio prezydenta i wiceprezydenta) dopiero w 2027 roku. To oznacza aż pięcioletnie opóźnienie w stosunku do oryginalnej daty dostarczenia nowych maszyn.

Prezydent Donald Trump nie ukrywał swojej irytacji tym faktem oraz tym, że chce mieć nowy samolot szybciej. Tuż przed jego wizytą na Bliskim Wschodzie, m.in. w Katarze, pojawiła się informacja o propozycji prezentu dla Amerykanów od Kataru w postaci luksusowego samolotu Boeing 747, wartego 400 mln dolarów.

Trump potwierdził kilkakrotnie, że miałby to być prezent od rodziny królewskiej Kataru. Na swoim koncie w internecie napisał o samolocie dużymi literami "GIFT, FREE OF CHARGE" ("prezent, bez opłaty").

Wielu polityków, w tym także wpływowi republikanie popierający Trumpa, zgłosili jednak wątpliwości natury prawnej, a także etycznej. Wskazywali, że przyjęcie takiego drogiego prezentu będzie zobowiązaniem dla prezydenta USA, co nie powinno mieć miejsca. Donald Trump w czasie wizyty na Bliskim Wschodzie próbował ośmieszyć te zarzuty mówiąc, że "musiałby być głupi mówiąc »nie, nie chcemy darmowego, bardzo drogiego samolotu«". W miniony poniedziałek, sekretarz prasowa Białego Domu Karoline Leavitt potwierdziła raz jeszcze, że ewentualne przekazanie samolotu będzie "donacją dla naszego kraju".

Prezydent Joe Biden wybrał w 2023 roku, jak nowy samolot ma być pomalowany. Ale samolotu na razie nie ma, jest tylko obrazek stworzony komputerowo (fot. powyżej).


W mediach pojawiły się jednak doniesienia, że charakter przekazania samolotu może być zupełnie inny. Sprawą samolotu z Kataru miała się zajmować już administracja Joe Bidena. Ale samolot miał być sprzedany, a nie podarowany. Telewizja CNN potwierdziła też w czterech różnych źródłach, że podobnie do tej sprawy podeszła administracja Donalda Trumpa.

CNN podaje, że już w styczniu, gdy prezydentem został Trump, Pentagon zaczął dopytywać Boeinga o nowe samoloty. Otrzymał też od niego listę klientów firmy, którzy mają odpowiednie samoloty i mogą je sprzedać. Na liście tej był m.in. Katar. Gdy państwo to potwierdziło możliwość odstąpienia go, Pentagon otrzymał potwierdzenie z Białego Domu zainteresowania transakcją i zaoferował kupno samolotu. Początkowo miał to być jedynie leasing maszyny, do czasu dostarczenia przez Boeinga nowych samolotów.

W lutym br. Donald Trump oglądał katarski samolot, gdy ten wylądował na lotnisku w Palm Beach na Florydzie. CNN usłyszało od jego otoczenia, że po obejrzeniu maszyny zachwalał, jak bardzo jest luksusowo wyposażona. W poprzednim tygodniu Trump przedstawiał jednak całą historię inaczej w wywiadzie dla telewizji Foxx News. Mówiąc o spóźnieniu Boeinga z produkcją samolotu stwierdził, że "Katar o tym usłyszał, a on [książę Kataru] jest wielkim liderem. I rozmawialiśmy, i on powiedział: »jeżeli mogę ci pomóc, pozwól mi to zrobić«. I mieli samolot".

Premier Kataru dopytywany przez CNN, czy rzeczywiście to przedstawiciele Kataru wyszli z propozycją przekazania samolotu, nie chciał tego potwierdzić. Zarówno Waszyngton, jak i ambasada Kataru podkreślają jedynie, że jeżeli do przekazania samolotu dojdzie, będzie to pełnoprawny transfer pomiędzy katarskim Ministerstwem Obrony i amerykańskim Departamentem Obrony.

Poza wątpliwościami prawnymi i etycznymi, istnieją też problemy techniczne. Zarówno byli, jak i obecni członkowie administracji potwierdzili dla CNN, że przystosowanie używanego samolotu, pozyskanego od obcego państwa, będzie kosztowne i czasochłonne. Potrzebne jest m.in. zainstalowanie wyposażenia bezpieczeństwa i specjalnej komunikacji. Zdaniem ekspertów, koszt może przekroczyć koszt samego samolotu, przy założeniu, że będzie on jednak kupiony, a nie przekazany za darmo.

Największym problemem może być jednak czas potrzebny na dokonanie przeróbki samolotu. Eksperci oceniają, że tak gruntowne zmiany mogą zająć... nawet dwa lata. A za dwa lata mają być w końcu gotowe nowe samoloty Boeinga, przygotowane specjalnie dla prezydenta.

Możesz podzielić się tą treścią ze znajomymi!